środa, 11 marca 2015

KRÓTKO O HARMONOGRAMIE SPRZĄTANIA

Harmonogram sprzątania to nie mój pomysł, ale Ani prowadzącej blog niebalaganka.pl. Jednak jest to tak fajna i przydatna rzecz, że postanowiłam również napisać o niej kilka słów i podzielić się moimi wrażeniami. 

Od lat przyzwyczajona byłam do tego, że w soboty pół dnia poświęcam na sprzątanie mieszkania. Tak było u mnie w domu rodzinnym i takie tez prawa wprowadziłam w swoim królestwie, gdy poszłam na swoje. Jednak mężowi nie podobał się taki układ rzeczy (choć zawsze mi pomagał), a i ja jak się zastanowiłam to stwierdziłam, że można to sprytniej rozegrać. I tak zawsze sprzątałam na bieżąco nieporządek w trakcie tygodnia.

Z pomocą przyszedł mi harmonogram Niebałaganki.  Jest bardzo prosty, wygodny i ładny więc tutaj nie mam nic do dodania. Jak zaplanować porządki na własnym mieszkaniu Ania też podaje, więc nie będę się powtarzać napiszę tylko w kilku słowach jak to działa u nas.

Wśród rzeczy, które wykonuję codziennie (np. zmywanie naczyń, rozładowywanie zmywarki, ścielenie łóżka itd.) znajdują się też rzeczy, których nie wykonuję codziennie, ale w zależności od potrzeby (np. wyrzucenie śmieci – jak kosz będzie pełen). Mimo, iż nie codzienne, to jednak codziennie trzeba sprawdzać, czy to dziś jest ten dzień, kiedy trzeba to zrobić, dlatego pasuje mi to do tej kategorii.

Na czynność, której najbardziej nie cierpię ze wszystkich domowych obowiązków – mycie podłóg – wyznaczyłam osobny dzień tygodnia. Żeby jak się tylko z tym uporam mieć już satysfakcję, że na dziś to wszystko. Poza tym, gdy mam tylko to do zrobienia to jakoś głupio tego nie zrobić, mimo iż jest to dla mnie takie okropne.

Czynności od poniedziałku do piątku podzieliłam pomieszczeniami – jeden dzień łazienka, inny kuchnia, inny pokój. Każdego dnia staram się o mniej więcej podobne porcje obowiązków.

W ciągu tygodnia sprzątamy wszystko na mieszkaniu tak, żeby weekend mieć wolny. Niedziela powinna być bezwzględnie wolna (oprócz rzeczy, które są konieczne), natomiast nasza sobota jest względnie wolna.  Czasami zdarzy się tak, że nie mamy czasu, sił czy chęci do pracy. Mamy więc zasadę: jeśli jakaś z przydzielonych prac nie została w tygodniu wykonana musi być ‘odrobiona’ w sobotę. To dodatkowo motywuje do tego, żeby trzymać się harmonogramu i mieć w ten dzień wolne. Jeśli jednak nawet cały tydzień byśmy się obijali to i tak nic się nie dzieje, bo pół soboty i wszystko mamy zrobione.

Harmonogram oczywiście wisi u nas na lodówce, w takim miejscu, że codziennie patrzę na niego wiele razy.

Zachęcam więc do stworzenia własnych harmonogramów! Nie zrażajcie się początkowym niedopracowaniem – ja 3 razy przepisywałam plan, dopóki go nie zoptymalizowałam. U Ani znajdziecie również gotowe harmonogramy do wydrukowania. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz