Na moim balkonie królowały już drugi rok z rzędu pelargonie.
Jednak sezon balkonowy się skończył i nadeszła pora, aby przygotować roślinki do
snu zimowego. Nie można ich zostawić na zimę na zewnątrz, gdyż nie przeżyją w
ujemnych temperaturach. Pelargonie są bardzo wdzięcznymi kwiatami i nie jest
trudno je przezimować.
Roślinki należy przyciąć na wysokość ok. 15 cm (na początku
mogą wyglądać nieco smutnie, ale wkrótce pojawią się nowe listki). Jeśli nie
robiliśmy tego na bieżąco to należy oczyścić roślinki z wyschniętych już
kwiatów oraz liści.
Całe skrzynki lub doniczki z kwiatami wnosimy do mieszkania
i ustawiamy w jasnym pomieszczeniu.
W zimie nie trzeba ich podlewać tak często - wystarczy raz na 2 tygodnie albo rzadziej (byle tylko nie dopuścić do całkowitego
wysuszenia i skamienienia ziemi).
Jeśli będzie to konieczne to w okolicach
lutego też można poprzycinać zbyt długie pędy lub pobrać sadzonki i rozmnożyć
roślinkę.
Ja w zeszłym roku nie
przycinałam moich pelargonii tylko pozostawiłam je samym sobie. Pojedyncze pędy wyrosły baaardzo długie. Po
zdjęciu z parapetu, okazało się, że pędy są powyciągane i słabe (całą zimę
opierały się o szybę), przez co zwisały smętnie ze skrzynek. Po poobcinaniu
dość długo roślinki się regenerowały i odrastały, więc na kwiaty trzeba było
poczekać. Gdybym przycięła roślinki w zimie, jeszcze przed rozpoczęciem sezonu
balkonowego, to po wystawieniu na balkon szybciej by się zabrały do
kwitnienia.
Kwiaty można wystawić na zewnątrz na wiosnę (mniej więcej pod
koniec kwietnia), gdy będzie już cieplej i nie będzie groźby przymrozków.
przed przycięciem (nie widać jakie były wysokie;p) |
po przycięciu - gotowe do przeniesienia na balkon |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz